Jedzenie kompulsywne
Jedzenie kompulsywne
Jest zaburzeniem równie wyniszczającym jak anoreksja i bulimia,
bliżej mu jednak do bulimii, świadczy o tym już sama geneza nazwy
bulimia – „buli” po łacinie oznacza „jeść jak zwierzę”, „zwierzęcy głód”.
Osoba cierpiąca na taką przypadłość jest w stanie w bardzo krótkim
czasie pochłonąć ogromną ilość pokarmu. Obok tego wielkiego podobieństwa
istnieje także znaczna różnica – bulimia to również czynności kompensacyjne,
które polegają na wywoływaniu wymiotów, przyjmowaniu środków przeczyszczających.
Cierpiący na jedzenie kompulsywne nie ucieka się do takich metod – pozostają
mu wielkie wyrzuty sumienia i nienawiść do samego siebie. Tym samym można powiedzieć,
że bulimika, mimo nawracających napadów obżarstwa, charakteryzuje raczej stała
masa ciała, zaś kompulsywny żarłok to najczęściej osoba z nadwagą lub otyła.
Podstawową kwestią jest zdanie sobie sprawy z tego, że uzależnienie to
choroba – coś, na co po części nie mamy wpływu. Ignorujemy problem w
zarodku i pozwalamy mu na rozrastanie się do przytłaczających wymiarów.
Odżywiamy go naszym poczuciem własnej wartości. Problem rośnie – ono spada.
Przezwyciężenie wstydu jest pierwszym krokiem do podjęcia terapii.
Krokiem, który naprawdę warto wykonać.
Czy jedzenie to naprawdę nasz nałóg?
Podstawowe kryteria charakteryzujące zachowania nałogowe:
przymusowość – cecha, która sprawia, że czujemy się pozbawieni
wpływu na nasze zachowanie, nie jesteśmy w stanie się powstrzymać;
schematyczność zachowań – nieustannie powielana, taka sama sekwencja zachowania;
przekonania utrwalające – polegające na większym skupianiu się
na rzekomych korzyściach płynących z podejmowanych zachowań;
w przypadku jedzenia zazwyczaj jest to docenianie poczucia ulgi,
chwilowego szczęścia jakie daje nam obżarstwo;
nieudane próby zmiany zachowania;
rosnąca destruktywność;
coraz większa tolerancja – czyli pochłaniane coraz większej ilości jedzenia;
objawy odstawienia – rozdrażnienie, lęk, brak koncentracji.
Czym skorupka za młodu nasiąknie
Dane statystyczne pokazują, że osobami, którym szczególnie grozi
popadnięcie w jedzenie kompulsywne są ci, którzy posiadają otyłych rodziców.
Przede wszystkim wynika to z faktu, że tacy rodzice nie są w stanie
nauczyć nas zasad prawidłowego i zdrowego odżywiania.
Porcja, która w naszej domowej kuchni uchodzi za normalną,
dla osób spoza najbliższej rodziny może okazać się wręcz monstrualna.
Dorastając w takim domu, wyrabiamy w sobie nawyk zajadania stresów.
Często nie jest nam nawet dane poznanie innych metod redukcji stresu.
Posiadanie otyłych rodziców absolutnie nie jest warunkiem do
stania się osobą uzależnioną od jedzenia. Jednak to, jaki
stosunek do jedzenia panuje w naszym domu, jest istotne i
może dać podstawę do omawianego tutaj zaburzenia.
Każdy z nas właśnie podczas jedzenia doznał kształtowania się swojej
pierwszej więzi. Mowa tutaj o więzi między noworodkiem, a karmiącą go
matką (czy to piersią, czy butelką). W dorosłym życiu może dojść do tego,
że jedzenie zacznie być dla nas substytutem więzi z innymi ludźmi.
Naszą reakcją na brak miłości, przyjaźni.
Nagroda – jej także możemy szukać w jedzeniu.
Większość najważniejszych uroczystości rodzinnych, spotkań,
skupia się wokół jedzenia. Urodziny, awans, przyjemny – suto
nakryty stół, światła świec. To nasz sposób na świętowanie.
Bardzo często osoby cierpiące na jedzenie kompulsywne zajadają
także pozytywne emocje, gdyż nie znają innego sposobu na ich rozładowanie.
Pocieszenie – oto kolejne co możemy wiązać z jedzeniem i co
wynosimy z dzieciństwa. Skaleczone kolano, płacz po powrocie do domu,
bo koledzy z podwórka nam dokuczyli… Dzięki smakołykom szybko
zapominaliśmy o złych rzeczach, które przed chwilą doprowadziły nas do płaczu.
Ów nawyk może towarzyszyć nam w dorosłym życiu, jednak tym co skłaniać
nas będzie do szukania pocieszenia w jedzeniu będą rzeczy o coraz większym kalibrze.
Nasze życie będzie coraz bardziej skomplikowane. W końcu okazać się
może, że to nasza jedyna metoda na złagodzenie napięcia, stres, smutek.
Jedzenie. Coraz więcej jedzenia.
Złudne poczucie kontroli
Co nam daje jedzenie? Bez wątpienia dzięki niemu zyskujemy iluzję
poczucia kontroli nad własnym życiem. Zyskujemy także swoiste poczucie
bezpieczeństwa, przede wszystkim dlatego, że w chwili kupowania,
przygotowywania posiłków jesteśmy samowystarczalni. Ludzie mogą
ignorować nasze potrzeby, być na nie głusi. Jednak często
owej „ignorancji” doświadczamy na skutek braku umiejętności mówienia
na głos o swoich pragnieniach. Stąd właśnie wynika poczucie bezpieczeństwa
jakie daje nam objadanie się – to akt, w którym liczą się tylko nasze potrzeby,
a to co pozwala nam je zaspokoić, czyli jedzenie, jest nam podporządkowane.
Dlaczego owe poczucie kontroli określiliśmy jako złudne? Ponieważ im dłużej
ten stan trwa, tym bardziej to my podporządkowujemy się jedzeniu.
Panicznie boimy się kolejnego rozczarowania. Dlatego też swoje wszystkie
uczucia przenosimy na jedzenie – romansujemy z nim, po części
zaspokajający tym samym nasza potrzebę miłości.
W uzależnieniu od jedzenia chodzi o panowanie nad własnym życie i
schronienie się przed potrzebą miłości. Popadamy w nienaturalną więź z
jedzeniem i to z niej czerpiemy siły do życia, nie zaś z kontaktów z innymi ludźmi.
Jest ona miarą naszego niepokoju i nieumiejętności radzenia sobie z życiem.
Zła organizacja czasu
Niekiedy zaczynamy jeść po prostu z nudów. Pałętamy się po mieszkaniu,
nie mamy pomysłu co ze sobą począć, więc rozpoczynamy przeszukiwanie lodówki,
szafek kuchennych, w poszukiwaniu „czegoś ciekawego”. W większości
przypadków – kiedy mamy dobrze zorganizowany czas, jesteśmy pochłonięci
czymś ważnym, co dodatkowo sprawia nam przyjemność, znacznie łatwiej
odrzucić myśl o jedzeniu. Warto spróbować dobrze zorganizować sobie swój
czas, bo może być to pomocne w walce z kompulsjami.
Z drugiej strony są przypadki, kiedy nasz czas zorganizowany jest wokół
nauki czy pracy. Nasz egzamin lub termin oddania projektu jest coraz bliżej,
całe dnie staramy się spędzać nad książkami. Jednocześnie czujemy
związany z tym stres, który nie pozwala nam skupić się na tyle, aby nauka
czy praca była owocna. Obsesyjnie myślimy o jedzeniu, bo czujemy potrzebę
rozładowania odczuwanego napięcia. Kwestia jedzenia z nudów bardzo często
wynika z faktu, iż mamy poczucie, że nasze życie jest beznadziejne, nic
ciekawego nas nie spotkało, nie mamy z kim spędzać czasu, jesteśmy skazani
na towarzystwo nas samych - a uważamy się za osoby mało interesujące – tym
samym to, co określamy jako „nuda” tak naprawdę jest głodem emocji.
Żarłoczne emocje
Walka o autonomię – jedna z przyczyn problemów z kontrolą spożywanego
jedzenia, może leżeć u podłoża naszych kontaktów z rodzicami; konkretniej
naszej walki o osobistą autonomię. Mowa tutaj o tzw. procesie separacji,
polegający na coraz mniejszej zależności emocjonalnej dziecka od rodziców.
Jedna strona dąży do autonomii, na którą druga nie chce często pozwolić i
stara się wzbudzić wyrzuty sumienia. Duży wpływ na oddzielenie się od
rodziców i jego płynny przebieg mają relacje z rówieśnikami i poczucie
akceptacji przez ich środowisko. Problem w tym procesie może wynikać z
pewnych deficytów emocjonalnych, jakich doznało dziecko. Deficyty te,
czyli zaburzenie poczucia bezpieczeństwa, brak odczuwania bezwarunkowej
akceptacji ze strony najbliższych, odgórne nastawienie na krytykę,
poczucie odrzucenia, konieczność wcześniejszego usamodzielnienia się,
powodują bardzo sprzeczne tendencje – z jednej strony rodzi się w nas
coraz większa potrzeba „dorosłości”, a z drugiej – odzywają się długo
tłumione, niezaspokojone wcześniej potrzeby bliskości i pełnej, bezwarunkowej akceptacji.
Deficyty emocjonalne rzutują również na nasze dojrzałe życie.
Są w stanie doprowadzić nas do stanu, kiedy przeżywamy poczucie odrzucenia
na podstawie bodźców, które dla innych osób są zupełnie neutralne.
Zatem wytwarzają w nas swojego rodzaju nadwrażliwość.
Często są przyczyną rozchwiania emocjonalnego – przeżywania bardzo
zmiennych i niezwykle silnych stanów euforii i rozpaczy, które utrudniają
nam funkcjonowanie i spełnianie ról społecznych.